Optymalizacja Strony Internetowej: Najczęstsze błędy i jak ich uniknąć

Dziś opowiem Ci o tym, na jakie najczęstsze błędy napotykam na stronach internetowych firm, które mam okazję audytować. Jeśli chcesz sprawdzić, czy Ty również je popełniasz. Po każdym punkcie pauzuje filmik i zobacz, jak sprawy mają się na Twojej stronie internetowej. A jeśli nie masz pewności czy jest ok, napisz do mnie, postaram się pomóc. No to zaczynamy. Błąd Pierwszy brak podpiętej analityki strony to chyba jeden z najczęstszych błędów, z którymi się mierzę. Nawet jeśli stronę wdrażali specjaliści z innych firm, nie ma podpiętego piksela Facebooka, co dziś jest standardem, ale co więcej, brakuje nawet Google Analytics, które umożliwia śledzenie i analizowanie ruchu na stronie, bez czego nie wiadomo, czy strona jest w ogóle efektywna. A przecież podpięte mikro konwersje za pomocą np. Google Tag Managera mogą powiedzieć nam, ile czasu użytkownicy spędzają na stronie, na których podstronach najdłużej, czy klikają w maile, przyciski z numerami telefonów i wypełniają formularze. Jeśli nie mierzysz, to nie zarządzasz i nie wiesz co działa. To trochę jak ogłaszanie się na portalu randkowym i zastanawianie się, dlaczego druga strona nie dzwoni.

Bez analityki nie wiesz, co przyciąga uwagę na Twojej stronie i co odpycha klientów. Przez to tkwisz w starych błędach i nie rozwijasz potencjału. Błąd drugi brak optymalizacji strony pod SEO. Niestety bardzo często widuję tak podstawowy błąd w ustawieniach WordPressa jak odznaczony ptaszek przy punkcie. Poproś o nie indeksowanie tej strony. Przez to strona jest niewidoczna dla wyszukiwarek. Jeden myk i problem klienta z tym, że Google nie widzi jego strony. Załatwiony oznaczony checkbox to błąd, który bardzo często występuje na nowych stronach. Gdy zmieniał się szablon lub tworzona była zupełnie od podstaw. Jest to krytyczny podpunkt, ponieważ w wielu przypadkach, choć nie we wszystkich, całkowicie blokuje dostęp robota na stronę. Odnośnie optymalizacji treści warto zainstalować wtyczkę do optymalizacji SEO np. Joasi, która w darmowej wersji zupełności wystarczy, aby wykonać podstawową optymalizację. Co się na nią składa? Wgranie swoich mapy, czyli mapy strony, możliwość uzupełnienia meta title atrybutów alt obrazków czy miniaturek obrazków, które wyświetlają się podczas wklejania linków w komunikatorach czy social mediach. Brzmi jakby mówił w obcym języku. Napisz komentarz pod filmem.

Jeśli czegoś nie rozumiesz, postaram się odpowiedzieć. Moim klientom wdrażam wraz z zespołem narzędzie Google Search Console, dzięki któremu wyłapujemy większość błędów utrudniających dotarcie do klientów. Brak optymalizacji pod SEO to zrobienie randki niespodzianki dla swojej drugiej połówki na drugim końcu miasta, ale bez zostawienia drogowskazów jak na nią trafić? SEO to takie właśnie drogowskazy, które pomogą Twoim klientom odnaleźć drogę do Twojej strony internetowej. Błąd trzeci byle jakie treści na stronie. Świadomość tego, że strona internetowa musi być porządna jest na szczęście coraz większa. Jednak wiele firm inwestuje w nie, skupia się na warstwie wizualnej i poświęca czas i uwagę na dopracowanie odcienia zieleni na podstronie kontakt, ale szkoda im pieniędzy na to, by dołożyć do tego usługi copywritera i wolą pisać samemu, albo w ogóle nic nie pisać. Bo po co mówią? Przecież dziś nikt nie ma czasu na czytanie. To błąd. Ludzie poświęcają sporo czasu na research i dogadywanie się, czym właściwie usługi lub produkty różnią się od siebie i dlaczego kosztują tyle, a tyle. Dobrze napisane treści na stronie. To pierwszy krok do budowania Twojego wizerunku czy opowiedzenia historii marki.

Są także przewodnikiem użytkownika po witrynie. Przeprowadzają go z jednej podstrony do drugiej, aż do szczęśliwej transakcji. Nawet jeśli działasz w sektorze B2B. Każdy średnio rozgarnięty prezes czy manager będzie Cię sprawdzał, a więc czytał, co oferujesz, jak wypadasz na tle konkurencji. A jeśli już tak bardzo chcesz pisać je samemu, skorzystaj z tego, że żyjesz w erze sztucznej inteligencji. Zapłać dwadzieścia dolarów miesięcznie za prywatnego asystenta. Tyle właśnie kosztuje czas w wersji premium i wykorzystaj jego wsparcie do rozpisania treści. Nie wiesz, czy twoje treści są dobre? Pomyśl o tym, kto jest Twoim klientem docelowym i jakie ma potrzeby oraz problemy. Czy odnajdzie się w tych wszystkich tekstach? Czy zrozumie ich język? Czy opowiadają one historię, która do niego przemówi? Zwróć także uwagę na inne tekstowe aspekty na stronie, takie jak social proof, opinie i referencje klientów zaciągane automatycznie, np. wizytówki Google, historie sukcesów Twoich klientów i tego, jak Twoja usługa realnie pomogła innym. Sposób prezentacji oferty, który jest zresztą tematem na osobny odcinek, musi być napisany prosto, zrozumiale, bez branżowych pojęć, z położeniem nacisku na to, po co właściwie klientowi Twoje usługi i produkty oraz jakie problemy rozwiązują.

Call to action, czyli wezwanie do działania. O tym będzie mówię więcej na koniec. Kiepskie treści na stronie to jak odpisywanie się na randkę i nie umycie przed wyjściem zębów po sałatce sieciowej. Chcę zrobić dobre wrażenie wyglądem, ale przez słabe treści nie sprzedajesz nic klientom, którzy nie wiedzą co, gdzie klikać oraz czym właściwie się zajmujesz. Błąd czwarty to niedziałające formularze, funkcjonalności rozsypujące się, wersja mobilna, brak możliwości przejścia w konkretną zakładkę to duży błąd. Jeszcze większy to możliwość wypełnienia formularza przez klienta, który nie trafia na Twoją firmową skrzynkę. Czasem zupełnie podstawowe aspekty jak niedziałające linki, brak możliwości cofnięcia się. Długie ładowanie strony. Nie ładujące się zdjęcia czy zacinający się przewijanie to błędy, przez które Twój klient nie korzysta z Twoich usług. Wyjdzie i nigdy już nie wróci. Jak sprawdzić, czy to Twój błąd? Po kolei przejść przez każdy niedziałający przycisk na Twojej stronie. Wyślij do siebie formularz i sprawdź, czy wszystko jest tak jak należy. Niedziałające formularze i funkcjonalności to jak podanie ręki na powitanie i nagłe cofnięcie. Każdy, nawet niewidoczny na pierwszy rzut oka błąd na stronie czy formularzu to utracona szansa na połączenie z klientem.

Sprawdzajcie regularnie, czy wszystko działa jak należy. Błąd piąty to brak CETA, czyli wezwanie do działania z angielskiego call to action. Call to action to nic innego jak zaproszenie do interakcji klienta zainteresowanego danym produktem lub usługą. Używa się go w przyciskach lub w samej treści. Warto robić to często i powtarzać zaproszenie na darmowy demo w trakcie wpisu blogowego. Czemu nie? Darmowa 30 minutowa konsultacja w zakładce Kontakt. Jasne, że tak. Ale czy klient wie, jak skorzystać z tych gratisów? Czy wie, jak przejść do zakupów, ściągnąć ebooka? W którym miejscu jest numer telefonu? Tym właśnie jest Call to Action. Informacją, co ma zrobić, aby przejść dalej. Sprawdź, czy na Twojej stronie internetowej znajdują się hasła takie jak Skontaktuj się, sprawdź, przejdź do oferty, zobacz więcej w tekście lub banerach i na przyciskach. Jeśli nie, czas na ich wdrożenie. Brak call to action to wyciągnięcie pierścionka w rocznicę związku, ale bez jasnej deklaracji. Czy to jest tylko prezent, czy zaręczyny. Wyraźne wezwanie do działania powinno być na każdej stronie, zachęcając do interakcji.

Na dziś to już wszystko. Mam nadzieję, że zmobilizowałem Cię do sprawdzenia Twojej strony internetowej i być może do pracy nad treściami i funkcjonalnościami i podłączeniem wtyczek. Wspomniane 5 błędów to tylko wierzchołek góry lodowej, ale ich uniknięcie to pierwszy krok do stworzenia strony, która nie tylko wygląda świetnie, ale też skutecznie zamienia odwiedzających w klientów. Zrób własny audyt i działaj, a jeśli potrzebujesz pomocy, to wiesz, gdzie je znaleźć. Jeśli podobał Ci się ten odcinek, zostaw łapkę w górę, subskrybuj kanał i daj znać w komentarzu. Jakie błędy na stronach internetowych są dla Ciebie irytujące najbardziej? Dzięki za oglądanie i do zobaczenia wkrótce na Gregory TV. Do zobaczenia! Cześć!